Uczniowie
weszli do klasy, ale nie mieli zbyt dobrych humorów. Nic dziwnego – padający
deszcz i niska temperatura z pewności nie nastrajały optymistycznie. Kto by
pomyślał, że jeszcze niedawno był ostatni dzień wakacji?
- Wam też
nie podoba się ta ulewa za oknem? No cóż… musimy to przeżyć, niestety. Wiem
jednak, co na pewno poprawi wam nastrój: sprawdzanie prac domowych!
Dzieci nie
były uszczęśliwione tym faktem, ale posłusznie wyjęły kartki z teczek.
- Co my tu
mamy… o, może DepressedSuicide
przedstawi nam swoją pracę?
Adres
Twojego bloga to "melacholijna lilia". Na plus można z pewnością
zaliczyć fakt, że ładnie brzmi i jest łatwy do zapamiętania. Nie widzę jednak
sensu w połączeniu akurat tych dwóch wyrazów. Co ma melancholia do lilii i na
odwrót? Masz to wyjaśnione na podstronie "blog":
"Adres?
Dlaczego taki? Ależ wyskoczyliście z tym pytaniem, nie powiem. Jest to
połączenie dwóch wyrazów (odmienionych oczywiście); melancholia (stan
głębokiego przygnębienia) oraz lilia (kwiat na pozór silny, a jednak słaby).
Wychodzi: „Melancholijna Lilia”. Co to ma ze mną wspólnego? Jestem lilią w
melancholii."
Ciekawie,
nie powiem. Widać, że masz poetycki umysł, potrafisz łączyć rzeczy na pozór
niezwiązane ze sobą, sugeruje to również, że na blogu nie znajdziemy raczej
optymistycznych postów z masą emotikonów. Może to i dobrze, nie wiem.
Napis na
belce zmieniasz dosyć często, od zgłoszenia się do OL zrobiłaś to już co
najmniej kilka razy, ale nie będę Cię za to ganić, ponieważ doszłam do wniosku,
że w tej zmianie wyrażasz to, co akurat w tym momencie czujesz - a to mi się
podoba. Coś oryginalnego i przy okazji zachęcasz czytelników do tego, by odwiedzali
Twojego bloga, nawet jeśli nie ma nowych postów - a nuż jest nowy napis na
belce?
Przejdźmy do
szaty graficznej, która zachwyciła mnie szczególnie jednym aspektem - kolorami.
Są przepiękne! Co do nagłówka: uważam, że lepiej wyglądałby bez tych płomieni.
Nie pasuje mi tu również błękit w Archiwum - wziął się tak znikąd, szczerze
powiedziawszy. Lepiej pasowałby tam fioletowy odcień. Natomiast jeśli chodzi o
resztę, widać, że szablon wykonywał profesjonalista i nie mam żadnych
zastrzeżeń.
Napisałaś w
sumie dwadzieścia postów, w niektórych znajdziemy wiersze, którymi się zajmę.
Muszę powiedzieć, że jak na swój wiek są bardzo dojrzałe, wątpię, by ktokolwiek
dał Ci mniej lub tyle samo lat, niż masz w rzeczywistości. Wszystkie utwory
mają podobną tematykę, tak więc osobnym komentarzem opatrzę niektóre z nich,
zaś na końcu wyrażę opinię odnoszącą się do całości.
† Je viens de les haïr, rien de plus.
Dobrze
robisz, dając tłumaczenie każdego wiersza. Rozjaśnia to sytuację i pomaga
lepiej zrozumieć, dlaczego napisałaś tak, a nie inaczej.
W
zasadzie mogę się przyczepić do jednego - nie wiem jak ty, ale ja uważam, że
wulgaryzmy w wierszach nie wyglądają zbyt pięknie. Wręcz przeciwnie - psują tę
delikatność, z jaką każde słowo zostało dopasowane do tej skomplikowanej
układanki bez poprawnego rozwiązania. Dlatego radzę Ci z nich rezygnować na
rzecz innych wyrazów mających podobne znaczenie.
† Cauchemars
diversifié mon rêve.
W niektórych
momentach wiersz ma zaburzony rytm, poza tym widać, że próbowałaś rymować, ale
trzeba się zdecydować: albo cały wiersz będzie rymowany, albo nie. Takie
pomieszanie nie jest dobre. Ponadto zmieniasz czas np. "Wstałam rano.\
Podnoszę głowę.\ Widzę krew na ścianie.\ Podbiegłam do okna,\ A tam świat nią
zalany." Proponuję trzymania się jednego czasu, w tym wypadku -
przeszłego.
† Démon
meurtrier.
Tym razem
nie dodałaś tłumaczenia, więc nie wiem przykładowo, do kogo kierujesz te słowa
(a może to ty mówisz do siebie samej?), poza tym ten wiersz jest bardzo prosty,
wręcz powiedziałabym: kanciasty. Jego forma nie przemówiła do mnie. Z drugiej
strony, właśnie taki zapis może niektórym pozwolić lepiej zrozumieć ten wiersz.
"Zastanawiasz się tylko, /Jakbyś już dawno wiedział, /Że jestem
łowcą." - nie jestem w stanie zrozumieć tego fragmentu, ani w oparciu
o całość utworu, ani za pomocą wcześniejszych obserwacji. Byłabym bardzo
uszczęśliwiona, gdybyś mnie oświeciła w komentarzu.
Z wierszami
jest taki problem, że ich się nie da ocenić obiektywnie. Po prostu. Czytając
wiersz, każdy z nas tworzy własną interpretację. Dlatego nie ocenię tutaj tego,
czy dany wiersz jest piękny, czy nie, czy wywołuje jakieś emocje, bo ja mogę
powiedzieć, że mnie Twoja twórczość słabo poruszyła, a ktoś inny może
stwierdzić: "Ja się przy tych wierszach rozpłakałem!". Właśnie
dlatego skomentuję jedynie Twój warsztat, który ma w sobie pewne pokłady, ale
on wciąż nie jest dość rozwinięty. Twoje wiersze są bardzo proste, a przy tym
oddają wszystko to, na czym Ci zależy. W niektórych przypadkach ta prostota nie
jest jednak najlepszym rozwiązaniem. Co mogę zatem zasugerować? Rozwijanie
słownictwa, szukanie połączeń pomiędzy wyrazami, które na pozór nie mają ze
sobą nic wspólnego, bo spójrz: wiersze proste zazwyczaj nie zajmują zbyt wiele
czasu. Czytelnik przeczyta, powie: "Fajny, ma mądre przesłanie.", po
czym o nim zapomni. Do głowy trafiają utwory, które mają w sobie coś
niezwykłego. Do dzisiaj siedzi mi w głowie pewien fragment wiersza, który
omawiałam w gimnazjum; nie pamiętam autora, tytułu, ale te wersy do tego stopnia
mnie zauroczyły, że i teraz mogłabym go zacytować. Powinnaś więc się na tym
skupić, by zauroczyć odwiedzających Twojego bloga tak, by wpadli jeszcze raz,
a może jeszcze jutro, i pojutrze, i tak dalej...
No.15 — Oddajcie mi determinację!
To źle, że zrezygnowałaś ze swojej pasji. Ze mną był
taki problem, że miałam wiele pasji, ale w każdej uważałam się za gorszą od
innych, więc zaczynałam nową, "bo może mi się uda". Teraz doszłam do
wniosku, że może jestem zła w tym, co robię, ale jestem dość dobra, by
to robić dalej. Uwierz mi, takie myślenie naprawdę pomaga. Ja na przykład bardzo
podziwiam osoby, które jeżdżą konno. Sama bym nie potrafiła; zbytnio bym się
bała upadku, więc naprawdę z całego serca Cię podziwiam za to, że miałaś
odwagę. Nie rezygnuj z tego.
Teraz
pozwolę sobie skomentować samą wymowę Twoich postów, która aż krzyczy do mnie
"mam dość, skończę ze wszystkim". Nie wiem, jakie wydarzenia
sprawiły, że jest tak a nie inaczej (bo nie wierzę, byś tak z niczego wpadła w
depresję), w każdym bądź co razie, w pewnym stopniu Cię rozumiem. Sama
przechodziłam depresję, wprawdzie nie tak głęboką jak Twoja, nie jeździłam do
szpitali psychiatrycznych, ale też miałam myśli samobójcze, byłam pewna, że
tylko w ten sposób da się to wszystko załatwić. Użerałam się z tym przez kilka
lat i naprawdę jestem w stanie sobie wyobrazić, co przeżywasz. Wiesz, co mi
pomogło? Zmieniłam środowisko, w którym żyłam. Ze wsi pojechałam do miasta. Tam
od razu wszystkie problemy zniknęły: poznałam wspaniałych ludzi, w nowej szkole
nie mam kłopotów z klasą, z rodziną też już się nie kłócę (bo jej prawie że nie
widuję, ale to szczegół). W każdym bądź co razie, to nie jest tak, że nie
istnieje żaden sposób, by znowu wyjść na prostą. Może przez wizyty u
psychiatrów tak myślisz, ale to błędne myślenie. Zmiany muszą wyjść od ciebie.
To ja poddałam pomysł, by pojechać do miasta, do zupełnie nowego miejsca, do
nieznanego mi wcześniej otoczenia. Może się bałam, to fakt, ale wiedziałam, że
to jest dobre wyjście, że jeżeli tylko mi to pomoże, to jest to dobre
rozwiązanie. Na początku radziłabym Ci określić, z czym masz problem. Jeśli z
rodziną, wtedy możesz spróbować przeprowadzki do babci, albo do innego członka
rodziny (moja koleżanka tak zrobiła i wyszło jej to w sumie na dobre). Masz dwanaście
lat, być może Twoje problemy mają swoje źródło w szkole? W takim razie
zmieniamy szkołę! Natomiast jeśli sama nie wiesz, skąd Twoje problemy się
biorą... No cóż, inni tego za Ciebie nie wyleczą. To musi wyjść od Ciebie.
Spróbuj takiego triku: załóż sobie notes i codziennie wieczorem wypisuj
wszystkie miłe rzeczy, które Cię spotkały. O tych złych nawet nie myśl! Na
początku może być trudno, bo będziesz pewna, że nic dobrego się nie wydarzyło,
ale po jakimś czasie zauważysz, że np. podziękowania od starszej pani za pomoc
w przeprowadzeniu jej przez ulicę czy za ustąpienie miejsca w autobusie
naprawdę poprawiają humor. Tak więc nie myśl sobie, że nie ma z tego wyjścia.
Bo jest - tylko musisz SAMA je odnaleźć.
A, taki
bonus - spróbuj znaleźć sobie chłopaka. Jego obecność podnosi morale o
kilkadziesiąt procent (piszę z własnego doświadczenia).
Przejdźmy do
błędów. W wierszach praktycznie ich nie ma, dorzucę jedynie kilka moich
sugestii co do brzmienia niektórych części.
No.19: "Mogłeś
spojrzeć na inną ścieżkę życiową". - "ścieżkę życia" lepiej
tu pasuje.
No.14:
"Idź w swoją stronę, trzymaj się ode mnie z dala." - "z
daleka", gwarą trochę zaleciało.
No.13:
"Halucynacje nie chcą przejść." - niepotrzebna
spacja.
No.11: "Idąc
do szpitala psychiatrycznego miałam nadzieję (nadzieja matką głupich,
nieprawdaż?), że po powrocie poczuje się lepiej i będzie chociaż w małym
stopniu w porządku." - "poczuję".
No.9: "Wiesz
co mnie boli?" - przecinek przed "co".
"Każdy
po takich przeżyciach by także tak mówił." - "także"
niepotrzebne.
Naprawdę
dbasz o estetykę swoich postów i ich poprawność - nic, tylko pogratulować.
Jeśli chodzi
o dodatkowe treści, jest to, co standardowo: coś o autorze, o blogu,
linki, ocenialnie i spam. To, co zwykle.
Bardzo mi
się podobają w Twoim blogu jeszcze dwie rzeczy: pierwsza to obrazki dodawane do
każdego postu, mają na celu zapewne wprowadzić w nastrój, bo nie są za bardzo
radosne. Druga rzecz to Twoje zaangażowanie w prowadzenie bloga. Kiedy tylko
dajesz radę wejść, odpisujesz na komentarze innych, wprowadzasz zmiany, ogólnie
widać, że Ci zależy. To bardzo dobrze; może dzięki niemu uda Ci się choć na
chwilę zapomnieć o tym, co przeżywasz?
Czas dobiega
końca, trzeba wreszcie wystawić ocenę. No i co ja mam z Tobą zrobić? Naprawdę
miałam ogromny dylemat, jaki stopień Ci postawić, doszłam w końcu do wniosku,
że ocena bardzo dobra, choć z plusem, będzie tą właściwą. Nie, nie
postawiłam Ci jej z powodu współczucia, czy innych tego typu rzeczy. W żadnym
wypadku. Ten plus oznacza, że musisz jeszcze nad kilkoma sprawami popracować,
bo nie jest idealnie.
------------------------------------------------------------------------
Okej, pora
się tłumaczyć. Po prostu powiem tyle: ten blog obudził we mnie wspomnienia, o
których chciałam na zawsze zapomnieć i naprawdę bardzo ciężko było mi tę ocenę
pisać. Ale w końcu się udało i jestem z siebie dumna. Przepraszam za ten czas
oczekiwania, wierzę, że następne posty będę dodawać szybciej.
No, moje
drogie dziewczyny, coś Wam to nie idzie zbytnio! Opublikowałam ocenę, więc mam
nadzieję, że pójdziecie za moim przykładem i Wy też dodacie swoje. Za niedługo zacznę pracować nad Stołówką, jak tylko znajdę trochę czasu.
Dziękuję za ocenę.
OdpowiedzUsuń