04 listopada 2012

[8] Melancholijna-lilia



Uczniowie weszli do klasy, ale nie mieli zbyt dobrych humorów. Nic dziwnego – padający deszcz i niska temperatura z pewności nie nastrajały optymistycznie. Kto by pomyślał, że jeszcze niedawno był ostatni dzień wakacji?
- Wam też nie podoba się ta ulewa za oknem? No cóż… musimy to przeżyć, niestety. Wiem jednak, co na pewno poprawi wam nastrój: sprawdzanie prac domowych!
Dzieci nie były uszczęśliwione tym faktem, ale posłusznie wyjęły kartki z teczek.
- Co my tu mamy… o, może DepressedSuicide przedstawi nam swoją pracę?


Adres Twojego bloga to "melacholijna lilia". Na plus można z pewnością zaliczyć fakt, że ładnie brzmi i jest łatwy do zapamiętania. Nie widzę jednak sensu w połączeniu akurat tych dwóch wyrazów. Co ma melancholia do lilii i na odwrót? Masz to wyjaśnione na podstronie "blog":
"Adres? Dlaczego taki? Ależ wyskoczyliście z tym pytaniem, nie powiem. Jest to połączenie dwóch wyrazów (odmienionych oczywiście); melancholia (stan głębokiego przygnębienia) oraz lilia (kwiat na pozór silny, a jednak słaby). Wychodzi: „Melancholijna Lilia”. Co to ma ze mną wspólnego? Jestem lilią w melancholii."
Ciekawie, nie powiem. Widać, że masz poetycki umysł, potrafisz łączyć rzeczy na pozór niezwiązane ze sobą, sugeruje to również, że na blogu nie znajdziemy raczej optymistycznych postów z masą emotikonów. Może to i dobrze, nie wiem.
Napis na belce zmieniasz dosyć często, od zgłoszenia się do OL zrobiłaś to już co najmniej kilka razy, ale nie będę Cię za to ganić, ponieważ doszłam do wniosku, że w tej zmianie wyrażasz to, co akurat w tym momencie czujesz - a to mi się podoba. Coś oryginalnego i przy okazji zachęcasz czytelników do tego, by odwiedzali Twojego bloga, nawet jeśli nie ma nowych postów - a nuż jest nowy napis na belce?

Przejdźmy do szaty graficznej, która zachwyciła mnie szczególnie jednym aspektem - kolorami. Są przepiękne! Co do nagłówka: uważam, że lepiej wyglądałby bez tych płomieni. Nie pasuje mi tu również błękit w Archiwum - wziął się tak znikąd, szczerze powiedziawszy. Lepiej pasowałby tam fioletowy odcień. Natomiast jeśli chodzi o resztę, widać, że szablon wykonywał profesjonalista i nie mam żadnych zastrzeżeń.

Napisałaś w sumie dwadzieścia postów, w niektórych znajdziemy wiersze, którymi się zajmę. Muszę powiedzieć, że jak na swój wiek są bardzo dojrzałe, wątpię, by ktokolwiek dał Ci mniej lub tyle samo lat, niż masz w rzeczywistości. Wszystkie utwory mają podobną tematykę, tak więc osobnym komentarzem opatrzę niektóre z nich, zaś na końcu wyrażę opinię odnoszącą się do całości.

† Je viens de les haïr, rien de plus.
Dobrze robisz, dając tłumaczenie każdego wiersza. Rozjaśnia to sytuację i pomaga lepiej zrozumieć, dlaczego napisałaś tak, a nie inaczej.
W zasadzie mogę się przyczepić do jednego - nie wiem jak ty, ale ja uważam, że wulgaryzmy w wierszach nie wyglądają zbyt pięknie. Wręcz przeciwnie - psują tę delikatność, z jaką każde słowo zostało dopasowane do tej skomplikowanej układanki bez poprawnego rozwiązania. Dlatego radzę Ci z nich rezygnować na rzecz innych wyrazów mających podobne znaczenie.

† Cauchemars diversifié mon rêve.
W niektórych momentach wiersz ma zaburzony rytm, poza tym widać, że próbowałaś rymować, ale trzeba się zdecydować: albo cały wiersz będzie rymowany, albo nie. Takie pomieszanie nie jest dobre. Ponadto zmieniasz czas np. "Wstałam rano.\ Podnoszę głowę.\ Widzę krew na ścianie.\ Podbiegłam do okna,\ A tam świat nią zalany." Proponuję trzymania się jednego czasu, w tym wypadku - przeszłego. 

† Démon meurtrier.
Tym razem nie dodałaś tłumaczenia, więc nie wiem przykładowo, do kogo kierujesz te słowa (a może to ty mówisz do siebie samej?), poza tym ten wiersz jest bardzo prosty, wręcz powiedziałabym: kanciasty. Jego forma nie przemówiła do mnie. Z drugiej strony, właśnie taki zapis może niektórym pozwolić lepiej zrozumieć ten wiersz. "Zastanawiasz się tylko, /Jakbyś już dawno wiedział, /Że jestem łowcą." - nie jestem w stanie zrozumieć tego fragmentu, ani w oparciu o całość utworu, ani za pomocą wcześniejszych obserwacji. Byłabym bardzo uszczęśliwiona, gdybyś mnie oświeciła w komentarzu.

Z wierszami jest taki problem, że ich się nie da ocenić obiektywnie. Po prostu. Czytając wiersz, każdy z nas tworzy własną interpretację. Dlatego nie ocenię tutaj tego, czy dany wiersz jest piękny, czy nie, czy wywołuje jakieś emocje, bo ja mogę powiedzieć, że mnie Twoja twórczość słabo poruszyła, a ktoś inny może stwierdzić: "Ja się przy tych wierszach rozpłakałem!". Właśnie dlatego skomentuję jedynie Twój warsztat, który ma w sobie pewne pokłady, ale on wciąż nie jest dość rozwinięty. Twoje wiersze są bardzo proste, a przy tym oddają wszystko to, na czym Ci zależy. W niektórych przypadkach ta prostota nie jest jednak najlepszym rozwiązaniem. Co mogę zatem zasugerować? Rozwijanie słownictwa, szukanie połączeń pomiędzy wyrazami, które na pozór nie mają ze sobą nic wspólnego, bo spójrz: wiersze proste zazwyczaj nie zajmują zbyt wiele czasu. Czytelnik przeczyta, powie: "Fajny, ma mądre przesłanie.", po czym o nim zapomni. Do głowy trafiają utwory, które mają w sobie coś niezwykłego. Do dzisiaj siedzi mi w głowie pewien fragment wiersza, który omawiałam w gimnazjum; nie pamiętam autora, tytułu, ale te wersy do tego stopnia mnie zauroczyły, że i teraz mogłabym go zacytować. Powinnaś więc się na tym skupić, by zauroczyć odwiedzających Twojego bloga tak, by wpadli jeszcze raz, a może jeszcze jutro, i pojutrze, i tak dalej...

No.15 — Oddajcie mi determinację!   
To źle, że zrezygnowałaś ze swojej pasji. Ze mną był taki problem, że miałam wiele pasji, ale w każdej uważałam się za gorszą od innych, więc zaczynałam nową, "bo może mi się uda". Teraz doszłam do wniosku, że może jestem zła w tym, co robię, ale jestem dość dobra, by to robić dalej. Uwierz mi, takie myślenie naprawdę pomaga. Ja na przykład bardzo podziwiam osoby, które jeżdżą konno. Sama bym nie potrafiła; zbytnio bym się bała upadku, więc naprawdę z całego serca Cię podziwiam za to, że miałaś odwagę. Nie rezygnuj z tego.
 
Teraz pozwolę sobie skomentować samą wymowę Twoich postów, która aż krzyczy do mnie "mam dość, skończę ze wszystkim". Nie wiem, jakie wydarzenia sprawiły, że jest tak a nie inaczej (bo nie wierzę, byś tak z niczego wpadła w depresję), w każdym bądź co razie, w pewnym stopniu Cię rozumiem. Sama przechodziłam depresję, wprawdzie nie tak głęboką jak Twoja, nie jeździłam do szpitali psychiatrycznych, ale też miałam myśli samobójcze, byłam pewna, że tylko w ten sposób da się to wszystko załatwić. Użerałam się z tym przez kilka lat i naprawdę jestem w stanie sobie wyobrazić, co przeżywasz. Wiesz, co mi pomogło? Zmieniłam środowisko, w którym żyłam. Ze wsi pojechałam do miasta. Tam od razu wszystkie problemy zniknęły: poznałam wspaniałych ludzi, w nowej szkole nie mam kłopotów z klasą, z rodziną też już się nie kłócę (bo jej prawie że nie widuję, ale to szczegół). W każdym bądź co razie, to nie jest tak, że nie istnieje żaden sposób, by znowu wyjść na prostą. Może przez wizyty u psychiatrów tak myślisz, ale to błędne myślenie. Zmiany muszą wyjść od ciebie. To ja poddałam pomysł, by pojechać do miasta, do zupełnie nowego miejsca, do nieznanego mi wcześniej otoczenia. Może się bałam, to fakt, ale wiedziałam, że to jest dobre wyjście, że jeżeli tylko mi to pomoże, to jest to dobre rozwiązanie. Na początku radziłabym Ci określić, z czym masz problem. Jeśli z rodziną, wtedy możesz spróbować przeprowadzki do babci, albo do innego członka rodziny (moja koleżanka tak zrobiła i wyszło jej to w sumie na dobre). Masz dwanaście lat, być może Twoje problemy mają swoje źródło w szkole? W takim razie zmieniamy szkołę! Natomiast jeśli sama nie wiesz, skąd Twoje problemy się biorą... No cóż, inni tego za Ciebie nie wyleczą. To musi wyjść od Ciebie. Spróbuj takiego triku: załóż sobie notes i codziennie wieczorem wypisuj wszystkie miłe rzeczy, które Cię spotkały. O tych złych nawet nie myśl! Na początku może być trudno, bo będziesz pewna, że nic dobrego się nie wydarzyło, ale po jakimś czasie zauważysz, że np. podziękowania od starszej pani za pomoc w przeprowadzeniu jej przez ulicę czy za ustąpienie miejsca w autobusie naprawdę poprawiają humor. Tak więc nie myśl sobie, że nie ma z tego wyjścia. Bo jest - tylko musisz SAMA je odnaleźć.
A, taki bonus - spróbuj znaleźć sobie chłopaka. Jego obecność podnosi morale o kilkadziesiąt procent (piszę z własnego doświadczenia).

Przejdźmy do błędów. W wierszach praktycznie ich nie ma, dorzucę jedynie kilka moich sugestii co do brzmienia niektórych części.

No.19: "Mogłeś spojrzeć na inną ścieżkę życiową". - "ścieżkę życia" lepiej tu pasuje.
No.14: "Idź w swoją stronę, trzymaj się ode mnie z dala." - "z daleka", gwarą trochę zaleciało.
No.13: "Halucynacje  nie chcą przejść."  - niepotrzebna spacja.
No.11: "Idąc do szpitala psychiatrycznego miałam nadzieję (nadzieja matką głupich, nieprawdaż?), że po powrocie poczuje się lepiej i będzie chociaż w małym stopniu w porządku." - "poczuję".
No.9: "Wiesz co mnie boli?" - przecinek przed "co".
"Każdy po takich przeżyciach by także tak mówił."  - "także" niepotrzebne.

Naprawdę dbasz o estetykę swoich postów i ich poprawność - nic, tylko pogratulować.
Jeśli chodzi o dodatkowe treści, jest to, co standardowo: coś o autorze, o blogu, linki, ocenialnie i spam. To, co zwykle.
Bardzo mi się podobają w Twoim blogu jeszcze dwie rzeczy: pierwsza to obrazki dodawane do każdego postu, mają na celu zapewne wprowadzić w nastrój, bo nie są za bardzo radosne. Druga rzecz to Twoje zaangażowanie w prowadzenie bloga. Kiedy tylko dajesz radę wejść, odpisujesz na komentarze innych, wprowadzasz zmiany, ogólnie widać, że Ci zależy. To bardzo dobrze; może dzięki niemu uda Ci się choć na chwilę zapomnieć o tym, co przeżywasz?

Czas dobiega końca, trzeba wreszcie wystawić ocenę. No i co ja mam z Tobą zrobić? Naprawdę miałam ogromny dylemat, jaki stopień Ci postawić, doszłam w końcu do wniosku, że ocena bardzo dobra, choć z plusem, będzie tą właściwą. Nie, nie postawiłam Ci jej z powodu współczucia, czy innych tego typu rzeczy. W żadnym wypadku. Ten plus oznacza, że musisz jeszcze nad kilkoma sprawami popracować, bo nie jest idealnie.
------------------------------------------------------------------------

Okej, pora się tłumaczyć. Po prostu powiem tyle: ten blog obudził we mnie wspomnienia, o których chciałam na zawsze zapomnieć i naprawdę bardzo ciężko było mi tę ocenę pisać. Ale w końcu się udało i jestem z siebie dumna. Przepraszam za ten czas oczekiwania, wierzę, że następne posty będę dodawać szybciej.
No, moje drogie dziewczyny, coś Wam to nie idzie zbytnio! Opublikowałam ocenę, więc mam nadzieję, że pójdziecie za moim przykładem i Wy też dodacie swoje. Za niedługo zacznę pracować nad Stołówką, jak tylko znajdę trochę czasu.

1 komentarz: