Nefrateve z wyraźnie niezadowoloną miną obserwowała od kilku minut jedną, jedyną uczennicę, która zdawała się kompletnie ignorować obecność nauczycielki. Jakby tego było mało, po każdym upomnieniu uciszała się na zaledwie dziesięć minut, po czym od nowa rozpoczynała zagadywanie swojej koleżanki z ławki, a także tych, którzy siedzieli za i przed nią. Nauczycielka z trudem powstrzymywała się przed wpisaniem jej uwagi do dziennika, co i tak, jak przypuszczała, marnie by poskutkowało. Gdy trzecie upomnienie na tej lekcji nie podziałało, Nefrateve straciła resztki cierpliwości.
- Jaelithe, do odpowiedzi!
Godzina
wychowawcza
„Biblioteka wyobraźni” jest dość oryginalnym i ciekawym
adresem. No i przede wszystkim trafnym. Mieścisz na tym blogu dwa opowiadania i
Bóg jeden wie ile „jednopartówek” (wliczając tu również te, które jeszcze nie
powstały), co jak najbardziej przywodzi mi na myśl zbiór, tudzież bibliotekę. Przyznaję, że z początku sądziłam, że będzie to bardziej grupowy
blog i każde opowiadanie ma własnego autora. Potem oczywiście moja hipoteza
została obalona, ale mimo wszystko na początku blog sprawia wrażenie grupowego,
no bo zazwyczaj biblioteka mieści w sobie prace wielu autorów, więc mnie nie
wiń za to skojarzenie. No, tekst na belce jest… znowu trafny? Nazwa jest,
przeznaczenie bloga jest. Co prawda, zawsze cytat na belce wygląda estetyczniej
i lepiej, ale takie praktycznie podejście do sprawy również nie jest złe.
5/5
Plastyka
Fiolet. Zdecydowanie fiolet. Co do nagłówka, to sama
nie wiem, co o nim myśleć. Rozumiem chyba, co miałaś na myśli, dając takie a nie
inne rysunki – fantastyka, Harry Potter, smok... ogólnie fantasy. Ja ogólnie nie
przepadam za „rysunkowymi szablonami”, a już w szczególności tymi anime.
Nagłówek wygląda nieco chaotycznie, a to w głównej mierze chyba przez tę mgłę,
czy jak to tam nazwać inaczej. Jest fragment z Potterem, co jednoznacznie
wskazuje mi na Twój fanfic, jest również dziewczyna, która nasuwa mi na myśl
Whisper. Nie wiem, czy z tym drugim miałaś to właśnie na myśli, ale tak ja to
widzę. Postacie są otoczone smokami i innymi fantastycznymi stworzeniami, co
odpowiada głównej tematyce bloga, czyli magii i fantasy. Kolorystyka zachowana
jest w odcieniach różu i fioletu, co z kolei nijak nie jestem w stanie sobie
wytłumaczyć. Może po prostu lubisz ten kolor? Nie wiem. Ogólnikowo patrząc,
szablon wygląda całkiem w porządku.
14/15
Język
polski
Ach, nienawidzę, kiedy nie wiem co powiedzieć, a nie
wiem co powiedzieć tylko wtedy, gdy blog jest genialny. Słowa te są bez
większego sensu i znaczenia, daję sobie jedynie trochę więcej czasu na
rozmyślenie, o czym by tu napisać. Na początek może więc wspomnę o tym, co
pierwsze przyszło mi na myśl po przeczytaniu całego bloga:
Ponieważ opowiadań masz kilka, lepiej mi będzie
ogarnąć całość oceniając każde z osobna. Zacznę więc od „Subconscious”. Tym
razem nie mogłam się pochwalić znajomością języków obcych i po zaczerpnięciu
informacji z „O opowiadaniach” zdałam sobie sprawę, co ja tak właściwie czytam,
mając na myśli tytuł oczywiście. Historia Whisper od samego początku jest
ciekawa – nie często spotyka się blogi o dzieciach schizofreników, w dodatku
mających macochy i z pozoru niezbyt przyjemne życie. Zaczęłaś od czegoś zwykłego
– przedstawienie sytuacji, głównej bohaterki i tego, w co się wplątała. Na
początku nie byłam jakoś zachwycona; każdy kolejny ruch bohaterki zdawał się
być przewidywalny. Wiedziałam, że zamierza zabrać matkę z ośrodka, zanim sama
zdążyła to wyjaśnić rodzicielce, wiedziałam, że zamierza wymknąć się do parku
przez okno, zanim to faktycznie zrobiła. Jak mówiłam – przewidywalne czynności,
które już w niejednym opowiadaniu się zdarzały. Ale dopiero teraz dostrzegłam,
że powoli rozwijałaś akcję. Nie przypuszczałabym, że historia obierze taki
kierunek – muszę przyznać, że tu mnie zmyliłaś! Gdy opisywałaś wygląd notesu
danego w prezencie od matki, sądziłam że cała akcja będzie się właśnie wokół
niego obracać. Myślałam sobie, że dziennik będzie miał jakieś specjalne,
magiczne moce, dzięki którym Whisper będzie mogła się przemieszczać do innego
świata. No, akurat co do drugiego świata miałam rację, ale, jak na razie, nie
wyjawiono prawdy o jego istnieniu. Znowu co do prezentu od matki, po pierwszym spotkaniu z Iskadarem
Whisper namalowała wizerunek fletu w notesie, a potem okazało się, że jakimś
cudem dziewczyna go „ukradła”. Od razu skojarzyło mi się, że to objawienie magicznych mocy notesu – wszystko co w nim narysuje staje się prawdziwe. Jest to
jedynie kolejna, i jak na razie nie sprawdzona, hipoteza. Pozostawiasz mi wiele
pytań po każdym rozdziale i za każdym razem czuję coraz większą chęć zagłębienia się w
to opowiadanie. W jednym rozdziale mieścisz dwie części – tę, kiedy jest w prawdziwym
świecie i tę, gdy śni. Zauważyłam jednak, że w głównej mierze poświęcasz
miejsce na rzeczywistość, co w obecnej chwili potrafię wytłumaczyć sobie
jedynie tym argumentem – chcesz nas dłużej przetrzymać w niepewności co do tego
mistycznego świata, legend i tamtejszych zwyczajów i (przede wszystkim) jaką
rolę odegra tam Whisper. Cieszę się, że całej uwagi nie poświęcasz na
„wyśniony” świat. W osobnych wątkach opisujesz spacery, egzaminy, kłótnie
rodzinne… Mimo wszystko przypominając nam o podstawowym temacie, wplatając w
tekst wspomnienia z kolejnego snu itp. Ale muszę przyznać, że nie zaskoczyłaś
mnie z wyjaśnieniem tego, gdzie podział się flet – naprawdę podejrzewałam, że
to ten mały łobuz go ma. Zadziwiłaś mnie za to reakcją jego przyrodniej siostry
– nie spodziewałam się takiej agresji płynącej z jej strony. Bądź co bądź, było
to małe dziecko, a Whisper była dość okrutna. Być może jednak to urok osobisty
Olly’ego mną zawładnął. Chłopak ma tę siłę.
Przechodząc do rzeczy, pomysł jest jak najbardziej
oryginalny. Momentami można się spodziewać, co nastąpi, nie jest to jednak
rażące - nie aż tak, żeby opowiadanie nie było owiane nitką tajemnicy. Trzymanie
nas w niepewności jest okrutną, acz dobrą taktyką, gdyż dzięki temu nas nie nudzisz
nas. Wplatanie w tekst różnych wspomnień jest ciekawym i, według mnie, dobrym
pomysłem. To chyba wszystko, jeśli chodzi o to opowiadanie.
A więc przechodzę do kochanego Łapy. Tak… Zdziwiłaś
mnie. Po dwóch pierwszych rozdziałach byłam święcie przekonana, że całość
będzie się opierała na wspomnieniach Syriusza. Ha, i tu mnie zmyliłaś! Na początku
nie wyjawiłaś nam też, komu dokładnie Syriusz to opowiada. Fragmenty, kiedy
zwracał się z pozoru do nas, jakoś mi nie pasowały, a później dopiero nam
zdradziłaś, że cały czas opowiadał do pewnej miłej osóbce – Vivienne. Potem
jednak przeszłaś, co bardzo mnie zdziwiło, do „teraźniejszości” i Syriusz przestał
zwracać się per „tobie”. Przeszłaś do
normalnego stylu, co łatwo da się wytłumaczyć, jako że wspomnienia przestały powoli mieć główną rolę i do akcji włączyło się parę
nowych osób. Nie trzymasz się kanonu, koleżanko. W większości przypadków to
mnie z dziebka irytuje – po prostu sądzę, że znaczne zmienianie wersji Rowling
jest po prostu… nie w porządku. Z drugiej strony aż tak mi to nie przeszkadza,
ale kiedy ktoś nagle wyskakuje mi z tym, że Hermiona przechodzi na złą stronę,
to się trochę wkurzam. Nie mówię tu oczywiście o Tobie i jak na razie nie
wpadłam w syndrom zgrzytania zębami, bo wersja pani R. została znacznie
przekręcona. Jak na razie Harry dowiedział się o Syriuszu trochę wcześniej, Black wcale nie uciekł z Azkabanu i utrzymuje bliski kontakt z osobami,
które nigdy nie istniały w książce, ALE to nic w porównaniu z niektórymi
wybrykami.
Jestem zachwycona stylem, jakim piszesz to
opowiadanie. Z pozoru nie różni się tak bardzo od historii Whisper, a mimo
wszystko można zauważyć różnice. Przede wszystkim humor – korzystasz z
przywileju rozśmieszania swoich czytelników naprawdę często. Każdy rozdział
jest, jak mniemam, pisany naprawdę lekko. A w swoich czytelnikach do tej pory wzbudziłaś
naprawdę wiele emocji; poczynając na żalu, a kończąc na zbulwersowaniu. No, ale
oczywiście ja zawsze muszę znaleźć
coś, co mi się średnio podoba. W tym przypadku zachowanie Stworka – nie wiem,
czy ma tu jakiś swój interes, ale moim zdaniem zbyt szybko stał się… dobrym
Stworkiem. Pamiętajmy, że według Rowling zaczął lubić właściciela (którym
przecież już nie był Syriusz, a Harry) dopiero kiedy ten zaczął go szanować. A
u Syriusza chyba w żadnym rozdziale nie spostrzegłam szacunku, czy chociaż
odrobiny sympatii (brr, sympatia do Stworka, a to ci heca…). Z drugiej strony
wiem, że nie trzymasz się w pełni kanonu i w sumie mogłaś zmienić zachowanie
Stworka, więc… już sama nie wiem co o tym myśleć. Zmiana tematu, a mianowicie
bohaterowie. Opisujesz ich… no nie wiem, może słowo „genialnie” będzie pasować?
Z pewnością tak. A więc opisujesz zachowanie i osobowość bohaterów… no,
genialnie. Dajesz dużo opisów, ale i dużo dialogów, a wspomnienia Syriusza,
przeplatane kąśliwymi uwagami Vivienne lub wparowywaniem Johna, są… kurcze,
kończą mi się epitety… genialnym pomysłem! Masz duży potencjał, by stworzyć
naprawdę… ech… genialny fanfick potterowski!
Podoba mi się historia Whisper (tak, ta nazwa
opowiadania jest zbyt skomplikowana, by ją od tak przepisywać, a ja jestem
leniwą osóbką, więc pogódź się z „historią Whisper”), ale „Whoever you are”
powaliło mnie na kolana!
No, przejdźmy dalej. Jeszcze całkiem niedawno nie
mogłam za bardzo zrozumieć sensu robienia jednopartówek. Potem przejrzałam
własne zapiski i stwierdziłam, że ja takich „zaczętych, nigdy nie skończonych”
opowiadań mam od groma, więc nagle te jednopartówki nabrały dla mnie sensu. W
ostateczności pomysł ten przypadł mi do gustu i teraz myślę o nich z uśmiechem
na twarzy. Nie wiem, czy miałabym podobną reakcję przy innej autorce, ale, no,
Twoje jednopartówki są genialne! Pełne humoru, akcji i… wszystkiego! „Panicz
Śmierć” zwalił mnie z nóg w trakcie rozmowy Steve’a i jego ojca, a w
szczególności moment z Mruczysławem. Za to „Złodziej i Anioł” nie pozwolił mi
się podnieść po ostatnim razie i w rezultacie zostałam „zwalona z nóg” aż do
końca tej jednopartówki. Och, nie mam co do tego zastrzeżeń!
Podsumowując całą swą wypowiedź, nie mam żadnych
uwag (prócz tego Stworka, a niech to…) co do Twej twórczości. Piszesz lekko, zabawnie, ale kiedy trzeba, to
potrafisz doprowadzić do łez (ja na przykład byłam aż za blisko rozpłakania się
w pierwszym rozdziale). Ładnie Ci wychodzą opisy sytuacji i pochwalam
wprowadzanie w tekst wspomnień, które, swoją drogą, ładnie są wtapiane w rozdział. Ciekawie
opisujesz poszczególne postaci, a i również pięknie wychodzi Ci zachowanie „najlepszej”
wersji Łapy – jego humoru, spontaniczności, sarkazmu… wszystkiego. Tak go sobie
zawsze wyobrażałam i takiego mi go przedstawiłaś. To chyba tyle na razie.
49,5/50
Poprawność
językowa
„Subconscious”
Rozdział I
(…)
najbardziej zadziwią domowników, a wkrótce, także i dużo szerszą publikę.
– Niepotrzebny przecinek po „wkrótce”. Przecinek jest już przed „a”, więc ten
drugi jest tutaj zbędny.
„Whoever you are”
Rozdział II
Wiedział,
co tu robię. Wiedział, co zaraz nastąpił. – Powinno być
„nastąpi”, ponieważ „zaraz” czyli to jeszcze nie było przeszłością.
Uśmiechnąłem
się triumfalnie, (…) – Poprawna forma to „tryumfalnie”.
Odnosi się to również do późniejszych „triumfalnych”, których już nie będę
wymieniać, bo to nie miałoby sensu.
Rozdział VII
(…)
tylko ja zdawałem sobie sprawę z prawdziwego powodu, dla jego troski.
– Niepotrzebny przecinek po „powodu”.
13/15
Technika
Wszyściutko jest zadbane i dopracowane. Spis
wszystkich rozdziałów z poszczególnych opowiadań jest widoczny po prawej
stronie i nie muszę się bawić w ciągłe klikanie i szukanie, za co jestem Ci
wdzięczna. „Uzupełnienie” jest w istocie ładnym uzupełnieniem bloga – parę
informacji o blogu, parę informacji o Tobie. I tak powinno być. „O
opowiadaniach” jest (no coś mnie trafi z tym słowem) genialnym pomysłem, gdyż
dzięki temu z łatwością dowiadujemy się co, jak, gdzie, kto i dostajemy odpowiedzi na inne różne pytania. Bardzo pomocna zakładka z pomocnymi
informacjami. „Linki”, jak to linki, zawierają linki. Całkiem dobrze
zastosowałaś wyjście, dzieląc je na poszczególne kategorie, dzięki czemu z łatwością dowiadujemy się, do jakiej strony nas poszczególny link zaprowadzi (co prawda, czasami można z łatwością to odszyfrować po nazwie, ale nie zawsze).
10/10
Zajęcia
dodatkowe
Za całokształt.
2/5
Otrzymujesz ode mnie 93,5 punktów, co daje Ci (genialną) szóstkę. BRAWO! To chyba mówi samo za siebie i nic więcej nie muszę
dodawać.
Witam i dziękuję za ocenę ;)
OdpowiedzUsuńW sumie, nie przyszło mi wcześniej do głowy, że adres może się komuś skojarzyć z blogiem grupowym. Masz tu trochę racji, ale teraz już nic z tym nie zrobię, a adres bardzo polubiłam.
Nagłówek, owszem, jest raczej chaotyczny, ale miał właśnie na celu ukazywać kilka różnych postaci książkowych na raz, bo to w końcu zbiór opowiadań ^^
Strasznie się cieszę, że moje opowiadania przypadły Ci do gustu i że zdecydowałaś się przeczytać wszystkie.
W Subconscious sprawa z tym nierównym podziałem rozdziałów jest taka, że po prostu jak na razie wydarzenia z życia dziewczyny są ważniejsze niż te w jej snach. Całkiem możliwe, że późniejsze części będą miały ten podział nieco inny ;)
Ze Stworkiem to jest trochę tak, że ani on ani Syriusz jakoś szczególnie za sobą nie przepadają, ale powstała między nimi taka nić porozumienia i wzajemnego zrozumienia. Pamiętaj jednak, że jako skrzat, Stworek nie ma wyjścia tylko słuchać swojego pana i wykonywać każde jego polecenie.
Bardzo mnie cieszy, że doceniłaś mój styl i kreację bohaterów. Z Syriuszem mam sporo frajdy, bo przy jego postaci wszystko jest takie lekkie, pełne humoru. Historia Whisper jest cięższym stylowo opowiadaniem. Natomiast jednopartówki to taki czas na rozluźnienie się przy kolejnej, szalonej historii (pisząc Mruczysława sama się z siebie śmiałam. To mój ulubiony królik zombie xD).
Dziękuję też za wytknięcie tych kilku błędów (już poprawiłam), za poświęcony czas i ogólnie za (genialną) ocenę ;)
Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie ponownie, jeśli tylko miałabyś ochotę wpaść i poczytać moje kolejne wypociny.
Ja również nie chciałabym, żebyś zmieniała adres, gdyż ten przypadł i mi do gustu ;)
UsuńJeśli chodzi o tego Stworka, to z jego posłuszeństwem nie mam żadnych zastrzeżeń, gdyż zdaję sobie z tego sprawę, że musi się Łapy słuchać. Chodziło mi właśnie o tą nić sympatii, która mimo wszystko do Stworka mi nie pasuje - powiedzmy, że z opisami Stworka zgadzam się z Twoim Syriuszem :D
No i nie ma za co, a na bloga z pewnością jeszcze zajrzę ;)
Pozdrawiam,